- Written by Marcin
- Leave a reply
- permalink
Horror na własne życzenie
Zapowiedziany na 22 lipca (piątek) „nocny marsz” już w przeddzień zaczął budzić emocje. Powodem były opady deszczu które i na naszym terenie zdążyły poczynić niemałe szkody.
Piątek od rana powitał nas oczywiście deszczem i tak też było przez cały dzień… Zastanawiałam się w jakim stanie będą trasy którymi pójdziemy do (i z…) Jaracza, czy spełni oczekiwaną rolę zadaszenie w pobliżu ogniska na Wełną, jak wysoki jest stan rzeki. O godz. 20:00 po rozgrzewce sprawnie założyliśmy plecaki i peleryny – no i w drogę.
A deszcz równo padał!
Humory dopisywały i choć godzina była wczesna to zachmurzenie przyspieszyło nadejście ciemności co nie przeszkadzało nam w dzielnym kroczeniu do celu.
I deszcz wciąż padał!
Szum wiatru, dżwięk spadających kropli, odgłosy zwierząt (nie zawsze nam znane) – nadawały dodatkowego „kolorytu” i smaczku przeżyciom tej chwili. Dreszczyk emocji i niepewność jak będzie „u celu” pchały nas do przodu.
W opadach deszczu oczywiście!
Dotarliśmy na miejsce, ciepło ogniska wysuszyło peleryny, zadaszenie i ławki gościnnie pomieściły 21 osób, kiełbaski z grilla i inne pyszności zadowoliły najwybredniejsze podniebienia.
Mimo padającego nieprzerwanie deszczu!
Były i inne „atrakcje”…Komary, pokrzywy, upadki w błoto… A noc była wyjątkowo ciemna i nieprzyjazna – jak dobrze, że byliśmy w grupie.
Po północy wyruszyliśmy w drogę powrotną, a lampki czołowe w ciemnościach wygladały jak świetliki. Szkoda, że nie udało się zarejestrować tego wszystkiego na zdjęciach – warunki atmosferyczne nie sprzyjały i najlepiej widać padające krople deszczu…
Jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenie, mądrzejsi o ten kolejny raz…i co istotne ponownie poznaliśmy jak ważna jest odpowiedzialność i solidarność w grupie.