- Written by KaJa
- Leave a reply
- permalink
Letnio – jesienny pobyt w Słowińskim Parku Narodowym
kilku lat – nim przyjdą pierwsze chłody – organizujemy „pracowity” wyjazd nad morze 🙂
W tym roku wybraliśmy pobyt w Smołdzińskim Lesie (dotychczas byliśmy zawsze w Smołdzinie u pp. Bernackich) i to piękne miejsce spełniło nasze oczekiwania…
Grupa była mała, ale intensywność, aktywność i atrakcje towarzyszące pobytowi zaskoczyły nas samych 🙂
Wyjazd w piątek rano (skoro świt) – powrót w niedzielę wieczorem… krótko, szybko, relaksująco, dużo nowości i dużo satysfakcji:
Piątek – Dolina Charlotty (po drodze); Wydma Czołpińska (na miejscu)
Sobota – trasa 28 km. Czołpino-Rowy-Czołpino; wieczorem obiado-kolacja w nowym (pięknym, wytwornym, zaskakującym) lokalu pp. Bernackich
Niedziela – Wycieczka rowerowa ze Smołdzińskiego Lasu nad jeziora Dołgie Małe i Dołgie Duże; krótki pobyt w hodowli Chartów Irlandzkich Sagittarius.
Było wszystko:
– relaks
– treningi (kije, rowery)
– różnorodność dyscyplin
– poznawanie
– zwiedzanie
– dogoterapia
Dolina Charlotty
– miejsce, które trzeba zobaczyć!
Amfiteatr, domy na drzewach, malownicze zabudowania na wyspach…
Dla wszystkich…Dla dużych i małych 🙂
Tradycyjna (pierwszego dnia pobytu) wyprawa przez Wydmę Czołpińską
jest przywitaniem z morzem i spełnieniem tęsknoty za tym miejscem.
I w tym roku nie było inaczej: pięknie, treningowo, wesoło
Dzień drugi:
Wybraliśmy trasę do Rowów… i bardzo trafnie! Tu, w Słowińskim Parku każdego roku jest inaczej… Inne widoki, inna plaża.
Jedno jest niezmienne… bezkres i brak ludzi!
Przeżycia zawsze ogromne…
Obiado-kolacja w nowej restauracji pp. Bernackich przywołała wspomnienia…
Dzień trzeci…
Planowana od dwóch lat wycieczka rowerowa – wreszcie doszła do skutku!
Tym razem „nowy” gospodarz p. Janusz zaopatrzył nas w pojazdy (dotychczas wszystkie z jakimi mieliśmy do czynienia nie nadawały się do użytku) i wyruszyliśmy nad Jezioro Dołgie Duże i Dołgie Małe. Wyjątkowo piękna – widokowo i turystycznie – trasa 🙂
I wiem, że już na zawsze weszła w nasz pobytowy kalendarz.
W przyszłym roku zrobimy ją także pieszo…
I na koniec pobytu „wisienka na torcie” wizyta u moich kochanych Sagittariusów…